O mnie

Moje zdjęcie
Mam już swoje lata. Fotografią zainteresowałem się stosunkowo niedawno i można by rzec na starość;-) Ale dopóki zdrowie i kondycja mi pozwalają, włóczę się z aparatem po bagnach, lesie i krzakach, żeby robić to co sprawia mi największą satysfakcję.

poniedziałek, 25 kwietnia 2011

Skrzydlaty drapieżnik na patykowatych nóżkach.

Obfite opady śniegu podczas tegorocznej zimy spowodowały miejscowe wyłożenie trzciny porastającej brzegi pobliskiego jeziora. Postanowiłem wykorzystać to do fotografowania błotniaków stawowych, które w zeszłym roku obserwowałem w tamtej okolicy.
Na brzegu jeziora zbudowałem ukrycie z trzciny. Po skończeniu pracy byłem nawet zadowolony z mojego dzieła. Było niezłe architektonicznie :))  dobrze komponowało się z krajobrazem :)) i wykonane było z surowców ekologicznych :))

Za przynętę posłużyć miały dwie kury. Dostałem je od sąsiadki gdy podwórkowy Reksio zbyt gorliwie potraktował swoje obowiązki i podusił biedne kury, gdy te jakimś cudem wydostały się z przeznaczonej dla nich zagrody. Szczególnie jedna z nich była cenna. Była to tak zwana zielononóżka, mocno poszarpana ale z barwy upierzenia i nóżek mogła uchodzić za jakiegoś dzikiego ptaka, chociażby kropiatkę.
Późnym popołudniem podłożyłem tę właśnie kurę na połamane trzciny i położyłem się w mojej czatowni, przygotowany na długie czatowanie. Jakież było moje zdziwienie gdy po około pół godzinie wylądował przy niej błotniak stawowy i bez jakiejkolwiek ostrożności i ceregieli zaczął ją konsumować. Byłem przyzwyczajony do ostrożności ptaków drapieżnych, które zanim dobierały się do przynęty lądowały gdzieś w oddali oraz długo badały i obserwowały teren.
Ten jegomość był wprost bezczelny, interesowała go tylko kura.
Był tak zajęty konsumpcją że mogłem pozwolić sobie na zmianę obiektywu i robić zdjęcia szkłem 200mm


Ptak skubał kurę dobrą godzinę i gdy najadł się do woli normalnie odleciał. Postanowiłem jednak pozostać w moim ukryciu. Liczyłem że skoro tak łatwo dał na przynętę skusić się błotniak to może tak samo łatwo pójdzie z kaniami czarnymi które corocznie gnieżdżą się po drugiej stronie jeziora, tym bardziej że zauważyłem jedną krążącą nad jeziorem.

W tym czasie bardzo poprawiło się światło, słońce wyszło zza chmur i zaczęło ładnym złotym kolorem podświetlać miejsce gdzie wyłożyłem przynętę.
Nagle na przynęcie wylądował ptak, był to również błotniak stawowy ale z pewnością inny osobnik. Podobnie jednak jak poprzedni, nie wykazywał żadnej ostrożności i łakomie pałaszował kurę. W pewnej chwili myślałem że się udławi bo jeden z większych kęsów, chyba wraz kością utknął mu w przełyku. Wydawało mi się nawet że zaklinował się gdzieś w gardzieli wypychając mu skórę na górnej części szyi.
 Ptak dłuższy czas męczył się z przełknięciem dużego kęsa w końcu z niemałym trudem mu się to udało. Gdy z kury zostało już niewiele złapał w szpony kurzą łapę, wraz z kością udową i odfrunął. Sam moment odlatywania wyszedł niezbyt ostro gdyż w aparacie nie miałem ustawionego ciągłego autofokusa.
W taki sposób w jedno popołudnie dwa błotniaki stawowe rozprawiły się z kurą ważącą około kilograma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Łączna liczba wyświetleń

Obserwatorzy